Z filiżanką kawy

Z filiżanką kawy

26 listopada 2014

Sercem



„Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu” czyli Mickiewicz trochę mniej przejedzony, bo słynne „Miej serce i patrzaj w serce!” jest linijkę niżej. Chciałam ten tekst pisać już wcześniej, aż spojrzałam, że dziś przypada 159 rocznica śmierci tego wielkiego poety.

Moim zdaniem – wielkiego poety! Ale właśnie przejedzonego nieco licznymi szkolnymi opracowaniami, zamęczonego przez polonistów, odchodzącego w niepamięć wraz z podręcznikami. Wydaje mi się, że potrzeba tu troszkę samozaparcia, wyrzucenia z głowy narzuconych interpretacji i spojrzenia na jego twórczość świeżym okiem. Wtedy można się zachwycić, ba! głowę można stracić czytając i wchodząc sercem (nie rozumem) w serce autora. Och, owszem, w wierszu mówi podmiot liryczny nie zawsze tożsamy z autorem, ale przecież dobrze wiemy, że autor zawsze zamieści w sowim utworze jakąś cząstkę siebie. I wiemy też dobrze że wiersz Do ***. Na Alpach w Splügen 1829” nawet jeśli nie był kierowany do Maryli to przecież nie został wyssany z palca. Jak na przedstawiciela romantyzmu przystało cierpieć z miłości musiał i to cierpienie, ta tęsknota przez jego twórczość się przebija.
Ostatnio przeczytałam po raz kolejny „Pana Tadeusza” i po raz kolejny muszę przyznać, że to moja ulubiona książka. Tęsknota, miłość, ironia – wszystko co kocham. I Jacek Soplica (o matko!) z tą swoją wielką, wielką nieszczęśliwą! Myślę, że o takiej miłości Mickiewicz marzył, tak ją widział – tak wierną, szczerą, do bólu, do ostatniego tchnienia. Taką sobie wymarzył i choć tego marzenia nie spełnił, bo sam kochaś był, to w taką właśnie wierzył całym sowim romantycznym sercem i za taką tęsknił. A jak widział, tak pisał.

Swoją drogą myślę, że pan Adam Mickiewicz należy do mężczyzn przy spotkaniu których zmiękły by mi kolana. Może jego młodość była „górna i durna” a resztą życia też nie ma się co chwalić, to urzeka mnie swoim dorobkiem i chylę czoła przed jego talentem, przed jego romantyzmem i przed jego nie spełnieniem choć uwielbiany był przez wielu.

A między Bogiem, a prawdą muszę przyznać, że gdybym urodziła się w tym czasie, co on, to szlag by mnie trafił, bo moje serce na dłuższą metę nie wytrzymałoby chyba takiej atmosfery.