Słowem wstępu: będzie jeszcze wiele wielkich powrotów i
ponownego osierocenia bloga. Tam i z powrotem. Ale chcę próbować. Chcę
powiedzieć sobie, że mogę. Bo mogę – przecież to moje miejsce. Dlaczego
miałabym nie pisać wszystkiego co mi przyjdzie do głowy lub ograniczać się do konkretnych
tematów? Jestem tu, bo mogę i chcę.
Wakacje nie są dla mnie raczej czasem odpoczynku. U mnie w
pracy sezon urlopowy oznacza jednocześnie sezon nadgodzin. Zwykle bywa też tak,
że mniej czasu oznacza nieco lepszą organizację (o ile w moim wypadku można
użyć takiego słowa), dlatego w lipcu, mimo nawału pracy, udało mi się nieco
wypocząć. Podstawą – także wypoczynku – jest plan. A ja cały czas walczę z moim
roztrzepaniem i próbuję się jakoś zorganizować, więc plany to moja codzienność
(albo raczej jej próba).
Już za kilka dni sierpień. Patrzę w grafik i widzę się
jeszcze bardziej zmęczoną, niż teraz. Na szczęście miesiąc zwieńczę tygodniem
urlopu. Ten ostatni tydzień jest jeszcze za mgłą, jakby był nierealnym
marzeniem. Na razie – pozwolę mu się zaskoczyć.
Na drugi miesiąc wakacji też mam plan i listę rzeczy do
realizacji.
- Na pierwszy ogień idzie książka z serii „Idealna lektura na lato”. Przejrzałam chyba z dziesięć tego typu zestawień, ale na żadnym nie zauważyłam książki blogera z paragonzpodróży.pl „Dotknij Boga”. Jest to relacja z podróży po miejscach w Polsce, gdzie ludzie, którzy znaleźli się na dnie teraz wspinają się na szczyt. Od tygodnia książka czeka na swój czas na półce.
- W lipcu chciałam obejrzeć jakiś film z Johnnym Deppem. Skupiłam się jednak na serialu (i na spędzaniu czasu w pracy), więc punkt przeszedł na sierpień. Pierwotnie zamierzałam obejrzeć skandynawską ekranizację trylogii „Millennium”, ale w tej chwili nie mam ochoty na te klimaty. Co nie znaczy, że ich nie zobaczę, ale teraz priorytetem jest moja wielka ekranowa miłość ;)
- Na blog Klaudyny Hebdy trafiłam już jakiś czas temu, ale dotąd nie miałam czasu bardziej się w niego zagłębić. Właśnie w jej Ziołowym zakątku zamierzam spędzać sierpniowe wieczory przy herbacie i świeczce.
- Sypialnia – akcja renowacja trwa już od maja. Jestem aktualnie na wylocie, a raczej byłam tam już w czerwcu, ale nawał pracy skutecznie przysłonił mi potrzeby mojej sypialni. W tym miesiącu chciałabym dopiąć wszystko na ostatni guzik i przeprowadzić jej gruntowną renowację.
Teraz trochę zakupów z listy
życzeń.
- magda.lena frączek urzekła mnie od pierwszego zetknięcia z formacją Love story. Jej solowa płyta „Effatha” natomiast odebrała mi mowę. Jakiś czas temu na fanpage Magdy pojawiła się informacja o wznowieniu wydania i tym razem nie odpuszczę.
- Już długo odczuwam brak porządnego zaparzacza do herbaty. Jednocześnie zachowuję się jakbym żyła w pustelni, a pójście do sklepu i kupienie tego było zbrodnią. Nie jest to punkt, który wymaga ogromnego wysiłku, więc zrealizuję go przy najbliższej okazji.
- I trochę ubraniowo – brakuje mi czarnego żakietu. Mam okropną marynarkę, którą od kogoś dostałam i w której nie cierpię chodzić. Zostawiłam ją tylko dlatego, że nie miałam w szafie odpowiedniego zastępnika. Teraz mam już letni biały żakiecik i czerwony, a marynara poszła w odstawkę. Jednakże klasyk zawsze klasykiem, więc poszukiwania odpowiedniego czarnego żakietu uważam za rozpoczęte.
Drugą rzeczą która mi się marzy
już długo jest chusta z ludowymi wzorami.
Myślę, że uda mi się taką dostać na wyjeździe, jeśli do niego dojdzie.
W lipcu też stworzyłam sobie taką
niezbyt wymagającą listę. Skreślanie zrealizowanych punktów to prawdziwa
frajda. Pomijam już to, że ja naprawdę potrzebuję ograniczenia czasowego, żeby
się ogarnąć.
Życzę Wam dobrze spędzonego czasu
w drugiej połowie wakacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz